Forum o tolerancji
Szefowa
- Gdybyśmy hasło "Polska dla Polaków" wykrzyczeli przed tłumem cudzoziemców, byłyby to nacjonalizm i ksenofobia. Jeśli będziemy je adresować do kogoś, kto ma inny kolor skóry, to będzie to zwykły rasizm - uważa dr Tomasz Piekot, adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego
Dr Tomasz Piekot z Uniwersytetu Wrocławskiego
Przed wrocławskim sądem toczy się proces aktywistów Narodowego Odrodzenia Polski i stowarzyszenia Zadruga, którzy trzy lata temu na Rynku nieśli transparenty i wykrzykiwali m.in. takie hasła: "Polska dla Polaków", "Polska cała tylko biała", "Zawodowy antyrasista, zawodowy HIV terrorysta" (z przekreślonym zdjęciem Simona Mola) i "Słowiańska Polska, słowiański Wrocław". W opinii sporządzonej na zamówienie sądu dr. Tomasza Schefflera z Katedry Doktryn Politycznych i Prawnych Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego napisano jednak, że te hasła nie są rasistowskie.
Rozmowa z dr. Tomaszem Piekotem*
Jacek Harłukowicz: Po opublikowaniu tekstu o opinii dr. Schefflera przysłał Pan do naszej redakcji list pełen oburzenia. Dlaczego?
Tomasz Piekot: Zrobiło mi się nieprzyjemnie. Znam hasło "Polska dla Polaków" od wielu lat, widzę je na murach i wiem dokładnie, kto i po co je propaguje. Ale nie wiem, dlaczego biegły stwierdził to, co stwierdził - musiałbym poznać uzasadnienie.
Było krótkie: "Polska dla Polaków" jest hasłem nacjonalistycznym i nie posiada wydźwięku rasistowskiego.
- "Polska dla Polaków", jak i inne hasła wznoszone na manifestacjach, jest tekstem ideologicznym, a te mają to do siebie, że nabierają sensu dopiero poprzez różne konteksty, w jakich są wypowiadane. Więc gdybyśmy to hasło wykrzyczeli przed tłumem cudzoziemców, byłyby to nacjonalizm i ksenofobia. Jeśli będziemy je adresować do kogoś, kto ma inny kolor skóry, to będzie to zwykły rasizm. Na tym właśnie polega misterna konstrukcja takiego hasła - najważniejsza część jest wycięta: nie ma w nim czasownika, w związku z czym można z takim hasłem zrobić wszystko.
To hasło było wykrzykiwane 21 marca podczas manifestacji odbywającej się w Międzynarodowym Dniu Walki z Rasizmem.
- Właśnie o to chodzi. Ten kontekst pokazuje, że tego konkretnego dnia na tych konkretnych transparentach były hasła, którym ich autorzy przypisywali precyzyjne znaczenia. Ponieważ osadzili je w kontekście rasowym - są rasistowskie. Tak to właśnie działa.
Weźmy inne hasło z tamtej manifestacji: "Europa dla białych, Afryka dla HIV".
Tu jest już wszystko, co najgorsze - opozycja: my, Europa - oni, Afryka; my, biali - oni, HIV. Do tego - fałszywe stereotypy utożsamiające Afrykę z kontynentem śmierci (a HIV przecież pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, a nie z Afryki). W tym krótkim haśle streszczono całą historię kolonializmu, stosunków między społecznościami obu kontynentów. To hasło - nawet bez kontekstu - jest rasistowskie.
W swojej opinii dr Scheffler napisał, że samo głoszenie rasizmu nie jest w Polsce zakazane prawnie. Co Pan na to?
- Nie będę tego komentował.
Może biegły dostał po prostu partię zdjęć z manifestacji i nie znając kontekstu, napisał opinię? Kto powinien tworzyć tego rodzaju ekspertyzy?
W świetle obecnego systemu prawnego mam wrażenie, że nikt nie jest do tego dobrze przygotowany. Osobną sprawą jest brak biegłych językoznawców i zlecanie ekspertyz językowych osobom, które z badaniami komunikacji mają niewiele wspólnego. W każdym razie - w Polsce przepisy i wiedza na temat rasizmu to wciąż czarna dziura, od której najlepiej trzymać się z dala. Ja nie podjąłbym się takiej ekspertyzy, bo nie miałbym żadnych szans, by cokolwiek udowodnić. Naszym sądom zależy przecież na dosłownym znaczeniu wyrazów. W wypadku świadomej dyskryminacji - znaczeń dosłownych po prostu nie ma. Językoznawcy wiedzą to od dawna, że słowa i zdania nabierają znaczenia dopiero wtedy, gdy osadzamy je w kontekście. Kontekstem może być dzień walki z rasizmem, miejsce manifestacji, ale też niesione obok transparenty, a nawet gesty i mimika osób manifestujących. Posługujący się głównie logiką prawnik może tego nie wychwycić.
A może jest tak, że rasiści w Polsce się wycwanili? Na manifestacjach nie krzyczą dziś już "Żydzi do gazu", tylko używają bardziej wyrafinowanych haseł.
- Oczywiście, że tak. Ale problem jest znacznie poważniejszy. Mam wrażenie, że tego cwaniactwa uczy nas wszystkich polityczna poprawność. Nie możemy już o swoich poglądach mówić otwarcie i powstrzymując pewne zachowania (także językowe), przenosimy postawy, poglądy i uprzedzenia na poziom utajony, a czasem też nieświadomy. Dziś właśnie tam "chowa się" współczesna dyskryminacja - nowa dyskryminacja. Zadeklarowani rasiści robią to świadomie i z premedytacją - preparują swoje hasła tak, by były wieloznaczne.
Co nie oznacza, że przestają one być rasistowskie?
- Nie przestają.
A czy w Polsce mamy problem z rasizmem?
- Nawet bardzo duży. I będziemy mieć jeszcze większy, bo przyszłością Polski jest wielokulturowość. Będzie coraz więcej Polaków różniących się pigmentacją skóry. A w naszym kraju wciąż nie ma specjalistów, którzy mogliby mówić ludziom, jak rasizmu się oduczyć.
* Tomasz Piekot - adiunkt w Zakładzie Współczesnego Języka Polskiego w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizuje się w krytycznych badaniach kultury i komunikacji, zwłaszcza z perspektywy ideologii, przemocy, dyskryminacji i dominacji. Od kilku lat - wraz ze współpracownikami - bada zjawisko rasizmu w Polsce
________________________
gazeta.pl
Ostatnio edytowany przez Monishka (2010-04-09 20:30:00)
Offline